W poznańskim Teatrze Animacji na
koniec 2011 roku odbyła się premiera Czerwonego Kapturka w reżyserii Janusza Ryl-Krystianowskiego. Premiera spektaklu zbiegła się z jubileuszem 50-lecia pracy
artystycznej reżysera a zarazem Dyrektora Artystycznego Teatru Animacji.
Historię Czerwonego Kapturka znają zapewne wszystkie dzieci. Czy to oznacza, że będą się w trakcie spektaklu nudziły?
Z pewnością nie. Spektakl nie jest polukrowaną bajeczką z słodką scenografią i jeszcze bardziej słodkimi lalkami. To wartko i dowcipnie opowiedziana historia. Opowiedziana dosłownie. Zaprasza nas do niej narrator, w tej roli Marcel Górnicki, który wciąga do historii kolejne postaci. Okazuje się, że pozostali bohaterowie nie do końca znają Czerwonego Kapturka, dlatego bajarz na bieżąco instruuje aktorów o ich roli. Rodzi to masę śmiesznych sytuacji.
Scenografia przygotowana przez Jacka Zagajewskiego jest niezmiernie prosta. Skupia się wokół szafy, w której skryły się chatka babci a także leśne ścieżki czy domek Czerwonego Kapturka.
W spektaklu, podobnie jak w wystawianym już od ponad 20 lat Jasiu i Małgosi, powraca piosenka przewodnia. Na premierze widownia tylko trochę pomagała w jej śpiewaniu. Jednak winą obarczyć można nas, dorosłych. Było nas po prostu za dużo na widowni. Gdy teatr zapełni się głównie dziećmi, z pewnością Snuj się, snuj Bajeczko będzie słyszane także poza salą teatralną. Muzyka jest bardzo ważną częścią przedstawienia, skutecznie buduje nastrój.
Przedstawienie Czerwony Kapturek nie jest szczególnie innowacyjne, treść nie odbiega od powszechnie znanego kanonu tej bajki. Opowiedziane jest jednak w sposób, który nie pozwoli się nudzić ani dzieciom ani dorosłym.
W sztuce ponownie można zobaczyć wyśmienitą grę aktorską Elżbiety Węgrzyn, choć raczej to nie ona gra Czerwonego Kapturka... A może jednak? Sprawdźcie sami